poniedziałek, 17 marca 2014

Zachowanie Kijowa w oczach Romana Kuźniara i moja odpowiedź

Unikałem pisania na temat tego, co można a czego nie można było zrobić w sprawie Krymu, ponieważ inni się tym zajmują, którzy mają moc oddziaływania i głos w tym aspekcie. Jednakże dzisiejszy wpis sprowokowała wypowiedź mojego byłego akademickiego nauczyciela, profesora Romana Kuźniara. Stwierdził on, że Ukraina za mało zrobiła w celu utrzymania przy sobie Krymu. Dzisiaj na pytanie dziennikarza, co powinna była zrobić, odparł, że wycofać swojego ambasadora z Moskwy. Tak, panie profesorze, to załatwiłoby sprawę i z całą pewnością nie zaogniłoby konfliktu. Nie mogę przejść obojętnie obok takich słów z ust człowieka, który wykładał moim kolegom i mnie prawa człowieka w ujęciu międzynarodowym. Profesor Kuźniar jest doradcą Prezydenta, a tenże reprezentuje nasze państwo. Przypominam o tym, ponieważ jak dotąd linia polskiej polityki polegała na wspieraniu Kijowa w pohamowaniu nerwowych, pochopnych reakcji oraz chwaleniu za nieuleganie prowokacjom rosyjskim. Taki był również wspólny front Europy: nie robić gwałtownych ruchów, aby nie wywołać konfliktu zbrojnego. Chwalił polski ambasador w Rosji, chwalił Minister Spraw Zagranicznych, chwalił nasz Premier. I ja, w zaciszu swego domu, byłem pełen podziwu, że nikomu nie obsunął się palec na cyngiel karabinu w tych dniach. Tymczasem teraz człowiek, który doradza najwyższemu urzędnikowi w naszym kraju, twierdzi, że Kijów się nie postarał. Znajduje też wsparcie w środowisku akademickim, o czym nie omieszkał wspomnieć w telewizyjnym wywiadzie.

Prof. Kuźniar mówił już takie rzeczy wcześniej, choćby na początku marca powiedział: „Warto zauważyć, że Ukraina nie stara się stawić czoła rosyjskiej presji na Krymie, co pozwala Rosjanom na przejmowanie półwyspu”. Jednocześnie w tym samym wywiadzie stwierdził: „Myślę, że Władimir Putin będzie stanowczy i nieprzejednany w walce o Krym”. Cały wywiad znajdziecie po kliknięciu na poniższy link.



Logiczne zatem będzie przypuszczenie, że Kuźniar sugeruje rozwiązanie siłowe, ale inicjatywę pozostawia Ukrainie. Twierdzi, że zachód zrobił dużo w ramach wsparcia, lecz dalej sztandar musi nieść Kijów. Wszystko się zgadza, a jednak łatwo sobie wyobrazić, co stałoby się, gdyby wojska ukraińskie, stacjonujące na Krymie, wyszły z baz i stawiły zbrojny opór. Przecież nawet Kuźniar mówi o nieprzejednaniu Putina. Jeśli eksperci w rodzaju profesora Kuźniara nie potrafią znaleźć trafnego rozwiązania dla impasu krymskiego, niech przynajmniej nie serwują przygany nowym władzom u naszych sąsiadów. Czasem lepiej nie powiedzieć nic, przemilczeć, niż zająć kolejny kawałek czasu antenowego i wyjść na lekkomyślnego człowieka. To nie są symulacje negocjacji w zaciszu uniwersytetu, panie profesorze. Jeśli Ukraina „mocniej” stanie w obronie przynależności Krymu do swojego terytorium, to skuteczność międzynarodowych konwencji o prawach człowieka, o których napisał pan książkę, będzie poddana testom w praktyce. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz