Są na tym świecie partie, związki i stowarzyszenia, o których filozofom się
nie śniło. Teraz będzie o paru takich organizacjach, które powołały komitety
wyborcze do Parlamentu Europejskiego.
Ilu z was słyszało o rodzimej Partii Libertariańskiej?
Poczytajcie ich program, z którego dowiecie się, że PL domaga się aby Państwo
nie wściubiało nosa do absolutnie niczego, chyba że ma zapewnić ustawami właśnie to
niewtrącanie się do czegokolwiek. PL dopuszcza jednak szczątkowe funkcje Państwa,
byleby były ograniczone do niezbędnego minimum i było jak najtaniej. Nie będę
się rozwodził w temacie ich programu, w innym artykule postaram się - jak to
mówi młodzież - zniszczyć ich programowe postulaty i zrobię to dla zabawy.
Skwituję tylko, że PL budzi u mnie skojarzenia z ideologią Stowarzyszenia Warmińskich Chłopów Bosych, ponieważ
widzi Polskę jako samoregulujący się, zrównoważony i nieograniczany szkodliwymi działaniami państwa organizm pełen dobra. I cały ten program zapełnił aż 15 stron A4, a przecież
wystarczyło napisać "żeby nie było niczego!".
Związek Słowiański, mówi wam to coś? Ja do dzisiaj nie
wiedziałem, że istnieje sformalizowana grupa pod tą nazwą. Zadałem sobie trud
przeczytania ich statutu, dziękując że był krótszy niż program PL. Ich logo to brodzący bocian wpisany w litery ZS - szkoda, że ja tego nie wymyśliłem,
bo może zgarnąłbym 80 tysięcy. Nie wiele ze statutu się dowiedziałem o tym, czym
zajmuje się ZS, poza tym, iż broni on praw
i interesów Narodu Polskiego oraz dba o zachowanie jego słowiańskiej tożsamości
i odwołuje się do manifestu Zjazdu Słowiańskiego w Pradze z 1848 r. Panslawizm
nikogo dzisiaj nie dziwi, ale ZS interesuje wyłącznie naród polski, zatem czemu
nie nazywa się Związkiem Polskim? Może nazwa była już zajęta? Nie. Raczej chodzi o
to, że na zjazdach panowie lubią posłuchać zespołów minstreli przy ognisku i
poczuć się tak bardzo słowiańscy i przedindustrialni, mimo że wdziewają
garnitury. Do tego mogą brać udział w międzynarodowych zjazdach wraz ze swoimi odpowiednikami z Czech czy Białorusi.
Gospodarka Dobra Wspólnego -
jeśli po kliknięciu ten link przekieruje was na stronę, która wygląda jak
witryna taniego biura podróży, to własnie trafiliście pod adres komitetu
wyborczego dobra wspólnego. Właściwie nie będę drwił z tych ludzi, bo wyglądają
na pozytywnych ideowców. Z tym, że ich postulaty trącą socjalizmem, populizmem
i państwowym interwencjonizmem oraz nadopiekuńczością względem narodu. Bez
szans na urzeczywistnienie.
Naprawimyto.org to
jest... no cóż, ja jestem za stary na takie wynalazki. Twórcy tej organizacji
twierdzą, że jest ona pierwszą internetową organizacją. Czy to coś takiego jak
wirtualna miłość? Nie wiem, mówiłem że jestem za stary. Działali w sprawie
referendum odnośnie ACTA i chcą naprawiać wszystko, a obywatele mają zdecydować
czym się ta organizacja zajmie - czytaj: nie mają programu. Niestety nie
naprawiają odkurzaczy ani pralek. O Oburzonych nie
będę się rozpisywał, ponieważ są oburzeni i to mi wystarczy, aby nie czytać
dlaczego są oburzeni - możecie kliknąć na link i zrobić to za mnie. Jest też
Komitet Obrony Wędlin Tradycyjnych (linku brak, bo nie ma do czego linkować),
lecz wszyscy wiemy, że chcą bronić produktów wytwarzanych ponoć metodami
opartymi o dawne procedury. Jest jeszcze Komitet Wolność, ale czyja to wolność,
czy walczą o nią, czy też już ją osiągnęli, tego nie udało mi się ustalić. Natomiast, tu ciekawostka, członkowie nie mogą mieć więcej niż 35 lat. Ciekawe co zrobią z tymi, którzy w trakcie zestarzeją się zanadto - zrzucą ich w czeluść ze skały czy może odprawią do szacownej starszyzny?
Demokracja Bezpośrednia to
w tym wypadku nie pojęcie z zakresu nauk politycznych, atoli zaklęcie, którego
używa ugrupowanie o tejże nazwie. Pod hasłem Turkusowa Rewolucja proponują
nam zmiany w przepisach dotyczących referendum (wniosek podpisany przez 0,5 mln
obywateli ma zobowiązywać do przeprowadzenia referendum), możliwość odwołania
posła lub senatora ze stołka, prawo do zmiany konstytucji w ręce ludu,
głosowanie w wyborach online - całkiem mądrze, prawda? A teraz hit sezonu:
wprowadzą okrągłe karty do głosowania i okrągłe listy wyborcze! W pierwszej
chwili pękałem ze śmiechu, ale może faktycznie coś w tym jest. Zamiar jest
taki, że to ma wyeliminować preferowanie kandydatów na podstawie miejsca na
kartce. Ponadto chcą zrobić jeszcze wiele w celu ukrócenia przywilejów
rządzących, wywalić powiaty z mapy Polski, oraz ograniczyć możliwość
inwigilacji obywateli. Całkiem nieźle, ale wielu silniejszych już części z tych zmian próbowało i poległo, albo zwyczajnie sobie odpuścili.
Jaki wniosek wyłania się z tego przeglądu parady
gwiazd komitetów wyborczych? Ano taki, że w Polsce nie zrozumiano jak działa
Parlament Europejski. Różne środowiska postanowiły najtańszym kosztem uzyskać
głos w tym gremium, gdy tymczasem na zachodzie prowadzi się lobbing. Zwyczajnie
kupuje się głosy posłów, obojętnie których byle skutecznych i dobrze osadzonych
w parlamentarnym środowisku. I choć jest to ohydne, to w obecnych warunkach
wydaje się być najskuteczniejszym sposobem uzyskiwania własnych celów. Niedawno
jakiś pieniacz z nacjonalistycznej partii z Wielkiej Brytanii na forum PE
wyrzucił wszystkim, że błędem było rozszerzanie NATO na m.in. Polskę, ale chyba
nikt poważnie nie myśli, że jego głos przesądzi o wyrzuceniu najmłodszych
członków z tej organizacji? Poza tym w ogóle gdzie Rzym, a gdzie Krym? Temu
panu ktoś powinien powiedzieć, że NATO to nie Unia Europejska.
Tym, którym spodobała się nazwa stowarzyszenia Bosych
Chłopów muszę przekazać smutną wieść, iż nie kandydują ci panowie do Parlamentu
Europejskiego. Za to chcą zbudować w moim województwie wioskę z gliny, śliny i
trzciny i jeszcze na tym zarobić. Powodzenia panowie, jak coś to mam nieco mchu
pod sosną i mogę przekazać w darze. Co do dużych partii startujących w
wyborach, to przyznam, że rozumiem ich tok myślenia. Obsadzenie paru krzeseł
w Parlamencie więcej od konkurencji pozwala radośnie zakrzyknąć: wygraliśmy kolejne wybory! To nic, że u nas w 2009 r. głosowało niespełna 25% uprawnionych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz