piątek, 9 stycznia 2015

Nienawidzę cię Polsko, Nie lubię już Polski - nie jeden tak ma

"Kolejna zima a śniegu nima" 

Dawno już nie pisałem na blogu, więc napiszę coś teraz - ot, aby nie stracić z tym miejscem kontaktu. A żeby nie było to zwykłe ćwiczenie palców, niechaj będzie wpis o czymś i to o czymś może nie całkiem byle jakim. 

Parę miesięcy minęło od premiery ostatniej płyty Czesława, który śpiewa. Czy ktoś z was zauważył kontrowersje jakie wywołał utwór "Nienawidzę cię Polsko"? Nie? To może zauważyliście, że niektóre media starały się pobudzić napięcie wokół słów tej piosenki i samego wykonawcy (autorem tekstu jest kto inny, pewien poeta jeśli się nie mylę). Przez jeden dzień obserwowałem te nadymane starania kilku telewizyjnych kanałów informacyjnych oraz gazet, którym zdało się, że chwyciły temat, który przyciągnie gawiedź. Przyciągnął? Widać mnie jednego tak, ponieważ akurat chyba nic lepszego nie miałem do roboty. W każdym razie dzięki temu wysłuchałem nowych utworów Cześka-śpiewaka i to przynajmniej kilku z nich z przyjemnością. "Nienawidzę cię Polsko" ma mocne brzmienie, teledysk też nie pozostawia człowieka obojętnym, ale przede wszystkim tekst ma przesłanie i nie jest miałkim bełkotem o miłości, który nader często dzisiaj otrzymujemy w każdym miejscu gdzie gra muzyka - poza filharmonią. W każdym razie szoku nie doznałem, ale jakieś emocje podczas słuchania Czesława wystąpiły. Pod wpływem dramatycznych doniesień z TVN-u czy innego Polsatu szybko przetrząsnąłem parę portali, gdzie mogłyby toczyć się zażarte dyskusje na temat tego rzekomo znieważającego polskość paszkwilu i... Nie znalazłem. To znaczy echo było płytkie i szybko przebrzmiało. Bo niby czemu miałoby być inaczej? A może szukałem nie tam gdzie należy? Jednak jeśli rzeczywiście nie był to temat tak gorący, jakby chcieli dziennikarze, to nic mnie w tym nie zdumiewa. Wszak tekst jak tekst, szczera wypowiedź artysty, tyle że skłania do zadumy. Więcej hałasu chyba jednak wywołało wykorzystanie symbolu Solidarności w samym teledysku. Przez chwilę wideo klip był nie dostępny na Youtube, ale wrócił jako oficjalny obraz do utworu, a to uważam za dobrą rzecz. Satyra, zwłaszcza mądrzejsza niż głupsza, ma prawo używać symboli wprost. 
Prawie dwadzieścia lat temu Kazik Staszewski nagrał piosenkę "Nie lubię już Polski". W niej też o coś chodziło, przesłania nie zabrakło. Ciekawe czy wówczas wywołało to zamieszanie wśród osób zbyt poważnie traktujących patriotyzm lub starających się wyglądać na gorliwych obrońców ojczyzny? 

Myślę, że każdy kto rozgląda się wokół siebie, kto nie tylko gapi się na świat, ale go przetrawia, choć raz w życiu mógłby powiedzieć "mam dość Polski". Ja również. Mógłbym to powiedzieć i parę razy już mówiłem. Tak bez ogródek, jednocześnie bez szargania tradycji, bez ścinania Orłowi głowy wraz z koroną. Tak po ludzku, bo kraj to także ludzie i też można go czasem nie lubić, a niekiedy nienawidzić. Mimo to wciąż tu jestem, od 31 lat. Nigdy nie wyjechałem na stałe, choć okazje ku temu były. Pierwszy raz nie wyjechałem gdy miałem 13 lat. Wtedy kierunkiem miała być Anglia, w czasach sprzed akcesji do Unii, kiedy jeszcze nie ruszyła wielka fala nowej emigracji zarobkowej. Nie ruszyłem się z ojczyzny z różnych powodów, nie wykluczam, że którymś na ich liście była niechęć - nazwijmy to wprost obawą - do opuszczania na dłużej tego co znam. Drugi raz nie wyjechałem gdy zaczynałem studia i później też nie wyjeżdżałem nawet do wakacyjnej pracy, choć wielu znajomych robiło to co roku. Nie musiałem, to jeden z powodów, nie czułem potrzeby, to drugi i wreszcie najważniejszy to pozostawanie w kraju kobiety, którą darzyłem najsilniejszym uczuciem. Ona dla mnie nie wyjechała do Izraela i po dziś dzień jesteśmy razem, więc wszystko ułożyło się jak trzeba. Nie wyjechałem po studiach, a ni nigdy później nie opuściłem kraju na dłużej niż tygodnie, po żadnym z kolejnych etapów życia. Co jakiś czas rozmyślam nad wyjazdem, nawet parę lat temu ułożyłem sobie plan, zakładający podróżowanie i zmienianie miejsca stałego pobytu co pięć-dziesięć lat, a jednak wciąż tu jestem. W Polsce. W tej takiej owakiej Polsce, której brakuje tego i owego, przez co niekiedy wygląda jak wysłużona lalka, co to nóżkę dawno zgubiła i niekiedy jej głowa odpada. Może jestem tu, gdyż wiem, że nawet amerykańskiej Barbie główka czasem może odpaść? Może dlatego, że te łany, te pola... Nie, nie, bez kpin! Naprawdę te doliny, te rzeki, to drzewo szumiące - może niekoniecznie wierzba - to siedzi w człowieku i wyleźć nie zechce, choćby patrzyło się na podobne atuty w innych krainach. Widziałem parę krajów i większość z nich podobała mi się zrazu. Przy drugim spojrzeniu jednak zza "cudów" wypełzała "reszta". Tak naprawdę zawsze wypełza coś znajomego... taka owaka Polska. Skoro więc wszędzie jest trochę tego gorszego, to przecież równie dobrze można to znosić we własnej ojczyźnie. Kazik Staszewski też nigdy nie wyjechał na stałe, pomimo że trudno znaleźć bardziej krytycznego rodaka, który od dziesięcioleci pastwi się nad tępotą, marnością, przykrością i brzydą. Chyba na tym polega oświecony patriotyzm, że się JEST, że się TRWA, ale nie bezkrytycznie. Niech powstają takie piosenki, w których nawet ostrym słowem uczucie do kraju będzie wyrażone, niech piszą poeci wiersze za przykładem Tuwima, abyśmy myśleli nad tym co mamy, a co mieć moglibyśmy. 

MB



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz