sobota, 14 marca 2015

Bombowa książka

Wydarzyła się taka historia...

Pewnie słyszeliście o tym, że ostatnio Secret Service, której zadaniem jest ochrona prezydenta USA dała parokrotnie tyłów. To znaczy agentom, ponoć najlepszej ochrony na świecie, przydarzyło się kilka uwłaczających wpadek na przestrzeni ostatnich lat. Uwłaczających godności ich stanowisk, munduru (choć właściwie część z nich na co dzień nosi się zwyczajnie po cywilnemu) i w ogóle wielkiej Ameryce. Tej północnej. Tej północno-środkowej. Tej co ma Hollywood na południu. Były prostytutki, było pijaństwo, byli dziennikarze, których dopuszczono za blisko Obamy w czasie ćwiczeń i... znowu było pijaństwo. Życie mężczyzny to jednak pasmo monotonnych powtórek, niezależnie od szerokości i długości geograficznej. Dwóch agentów SS... dwóch agentów Secret Service wracając z popijawy do Białego Domu zahaczyło o barierki na bramie wjazdowej. Przy tym wszystkim zerwali taśmę policyjną... Zaraz! Po kolei!

4 marca br. przy południowo-wschodnim wejściu do Białego Domu zatrzymała się Toyota, z której wysiadła kobieta krzycząc, że trzyma w ręku bombę - zawiniętą w zieloną koszulę. Podeszła z tym pakunkiem do agentów SS broniących dostępu na teren siedziby prezydenta USA, położyła go na ziemi, po czym wskoczyła do samochodu. Agenci starali się przeszkodzić jej w ucieczce, ale była sprytniejsza no i miała za sobą konie mechaniczne niezawodnej japońskiej marki. Kobieta odjechała. Nie rozwodząc się nad tym co działo się w między czasie, wróćmy do dwóch agentów wysokiej rangi, którzy z hukiem przekroczyli służbowym autem ogrodzenie otaczające Biały Dom. Zrobili to kilkanaście minut po incydencie z bombą. Zerwali taśmę, którą zdążyła już rozpiąć policja i staranowali tymczasową barykadę. Czy byli pijani, tego nie wiadomo, ponieważ obecni na miejscu funkcjonariusze policji zostali delikatnie odsunięci przez przełożonych od czynności ustalających trzeźwość. Oczywiście w związku z tym ostatnim rozpętała się afera w Stanach Zjednoczonych, ale nie to mnie interesuje. Mógłbym zapytać jak to się stało, że po raz kolejny udziałem agentów SS staje się taki blamaż, zwłaszcza po tym jak Omar Gonzalez wtargnął w zeszłym roku do wnętrz Białego Domu. Rozumiem jednak, że filmy amerykańskie mają się nijak do rzeczywistości i Ci Agenci SS niekoniecznie muszą być najczujniejsi na świecie. Więc pytam o co innego... 

Bomba, którą podrzuciła wspomniana pani z Toyoty, szybko okazała się być niewybuchową książką. Wystawiono nakaz aresztowania tejże "terrorystki", pod zarzutem napaści z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Kiedy to przeczytałem, pomyślałem że faktycznie literatura potrafi być niekiedy niebezpieczna, ale żeby posuwać się do takiej przesady? Później w innym artykule przeczytałem, że chodziło o Toyotę, która miała być tym niebezpiecznym narzędziem. 

Moje pytanie brzmi: jaki tytuł miała ta książką?  Próbuję to ustalić, zadaję pytania na forach gazet amerykańskich, ale póki co żadnej odpowiedzi. Chyba trzeba będzie napisać wprost do dziennikarzy w USA albo policji w Waszyngtonie żeby się tego dowiedzieć. Jeśli uda mi się poznać ten intrygujący szczegół, zaraz  podzielę się wiedzą z wami. 

Może ktoś z was zna odpowiedź?

MB

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz