poniedziałek, 9 marca 2015

Z cyklu ważne, ale tylko dla zainteresowanych

"Z cyklu ważne, ale tylko dla zainteresowanych" to doniesienia o wydarzeniach, mających znaczący impakt jedynie na wąską grupę ludzi. Mimo to mogą zainteresować też innych.

Są takie historie, które zmieniają życie ludzkie. Stają się kamieniem milowym w dziejach społeczności i oddziałują na licznych obywateli - na ludzi, których być może niekiedy nawet znacie. Takoż jest i w tym wypadku. We wsi Purda, w pobliżu której mieszkam, są trzy sklepy ogólnobranżowe. Jeden to spuścizna po zamierzchłych czasach i dla swej przeszłości zwany "gieesem" (dla młodszych - od skrótu GS czyli Gminna Spółdzielnia "Samopomoc Chłopska"), drugi to "konkurencja" przy starej remizie strażackiej (tak maciupkiej, że mógł się w niej zmieścić chyba jedynie mały wóz konny, ale bez zaprzęgu) i trzeci sklep należący do sieci monopoli. Otóż ten ostatni miał niesłychanie istotny atut dla niektórych mieszkańców. Dodajmy, że nie była to grupa stanowiąca bardzo znaczący odsetek populacji wsi. Jakiego asa w rękawie trzymali właściciele sklepu? Przestrzeń do socjalizacji, ośrodek kulturalny... miejsce gdzie spożywa się piwo na świeżym powietrzu, ale niekoniecznie wprost pod chmurką. Tak, wiem że wszyscy domyślacie się charakteru tego zakątka. Dla co poniektórych miał tajemniczą aurę, a prowadziła do niego droga niczym drzwi do Tajemniczego Ogrodu. Był tam odkąd pamiętam, czyli musiało upłynąć najmniej 15 lat. Choć może to być, iż tak wrył się w krajobraz, że uważam jego obecność za odwieczną. Tak czy owak Tajemniczy Zakątek z Tajemniczą Altanką miał swoich stałych i okazjonalnych bywalców. Spodziewam się, że odnalazłby się tam niejeden przepity poeta, tudzież satyryk, który dnia następnego po wizycie miałby o czym napisać limeryk lub wydać z siebie paszkwilowy zaśpiew na jakiś temat przy wtórze gitarowego brzmienia. Są tacy na Warmii i Mazurach i stąd powyższa supozycja, nie żebym widywał w pobliżu tego miejsca artystów. W każdym razie nie scenicznych. Zapewne przytrafiały się w Zakątku magiczne chwile, zapewne cokolwiek rozmyte i rozwodnione, niczym romantyczne wizje z utworów okresu Romantyzmu. Jak napisałem, miejsce to miało swoich wiernych zwolenników. Pewnie też niejednego przeciwnika. 
Z powodu powyższego nie zdumiałem się bardzo, gdy wczoraj ujrzałem zagrodzone przejście obok sklepu przy pomocy siatki drucianej, dla pewności owiniętej biało-czerwoną ostrzegawczą taśmą. No dobrze, nie zdziwiłem się, ponieważ już parę dni wcześniej widziałem oznaki nadchodzącej katastrofy, to znaczy parę przęseł ogrodzenia ustawionych między punktem aptecznym a monopolowym wielobranżowym. Można było przeczuwać, że coś się dzieje... I stało się. Dojście do Zakątka zostało zatarasowane. Po zrobieniu codziennych zakupów zagadnąłem panie za ladą
- Czy przejście zostało odcięte na stałe? - nieprecyzyjnie wyartykułowałem dręczące mnie pytanie.
- Tak - usłyszałem w odpowiedzi. - Trzeba było nie bałaganić. 
- I co teraz poczną te biedne chłopaki? - domniemywałem z troską. 
I tu należy się wyjaśnienie. Użyłem określenia "chłopaki", choć zwyczajowo średnia wieku gości Zakątka grubo przekraczała trzydzieści lat. Nie mam pojęcia skąd to się wzięło w naszych, Polaków konwersacjach, żeby mówić na dorosłych mężczyzn "chłopaki" lub nawet "chłopcy", ale tak jest i pewne teorie na ten temat mam. Może przylazło to po wojnie wraz z Rosjanami, którzy chyba do dziś dojrzałego człowieka potrafią nazwać мальчик? To tylko jedna z koncepcji, reszta na inną okazję, inny wpis...
- Nie wiemy - usłyszałem w odpowiedzi. - Wielka rozpacz jest we wsi...
Tyle ustaliłem. Nie jestem dziennikarzem, więc nie łażę po ludziach i nie wypytuję co o tym sądzą, toteż taka relacja nastrojów purdzkich mnie zadowoliła. 
Podsumowując... Końca dobiegła epoka. Rzecz to niby naturalna, zmiany. Tak jak niegdyś wspaniałe Koloseum w Rzymie przestało pełnić swoją funkcję, tak i Zakątek przestał gościć spragnionych. Może komuś wydawać się, że wyczuwa drwinę w moich słowach, ale nie wysuwajcie pochopnych wniosków. Naprawdę nie wiem gdzie teraz będą zbierać się ci ludzie, kiedy odebrano im punkt zborny. Na przystanek autobusowy nie pójdą, bo tam średnia wieku jest za niska jak dla nich. Poza tym za dnia wszystko widać, a nocą sklep jest nieczynny. Wyważcie, że w przeciwieństwie do młodszych, mają ci dżentelmeni oraz nieliczne damy wstydliwość zaszytą pod skórą i bynajmniej wystawać na widoku nie lubią. Przystanek zatem odpada. Wydaje mi się, że widziałem ich wczoraj na ławeczkach wokół stawu (zbiornika retencyjnego właściwie, który żyje własnym i całkiem kipiącym życiem) oraz wędrujących w dal. Co będzie z nimi w nowych czasach, które niewątpliwie właśnie nastały? Dodam już na koniec, że nie słyszałem aby komuś szkodzili przez swe z Tajemniczego Zakątku korzystanie.

MB

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz