piątek, 7 lutego 2014

Od rzeczy czyli: w końcu trzeba będzie zrobić porządek

 Widzę, że to, jak zabieram się w życiu do drobiazgów, odbija się na tym blogu niby w zwierciadle. Bo czyż nie jest drobiazgiem, że w mym gabinecie od roku zalega 27 kartonów z książkami? Policzyłem przed chwilą, tylko po to, by o tym tu wspomnieć i zaraz zapomnieć. W tym zbiorze są cztery małe pudła i dwa średnie. Te pierwszego rodzaju mieszczą około 20 woluminów każdy, drugie dwa razy tyle. Są też „połówkowe”, takie z napisem honey pomelo albo po prostu zjedz to, a trzeba przyznać, że ta sentencja nabiera głębi, gdy zawartością kartonu nie są owoce a książki. Trzeba by to wszystko wreszcie przeczytać, uprzątnąć jakoś spod ścian, zbić regał z desek sosnowych i ładnie poukładać. Już pędzę! To samo z papierami. Bez przesadnej dumy powiem, że nie mam w zwyczaju gubić dokumentów, ale porządki w nich robię stanowczo za rzadko. Toteż kartki zaściełają parapety, co mniej używane fragmenty biurka, szczyt komody, półki z książkami oraz oczywiście piętrzą się na kartonach. Porządki robię okazjonalnie, stopniowo i małymi kroczkami, zatem bałagan nie ustępuje, raczej przepycham się z nim, walcząc o każdą piędź podłogi. To jak ze sprzątaniem Planety.


Tak i na tym blogu brak podziału tematycznego, tylko wrzucam to o czym akurat mam ochotę napisać. W końcu trzeba będzie zrobić porządek, a tym czasem następny wpis znowu trafi do jednego worka z innymi, nim opanuję robienie jakichś zakładek…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz