piątek, 22 sierpnia 2014

dopisek

Jest to adnotacja do mojego artykułu z 8 maja 2014 roku pt. "Jasny gwint, świat oszalał!" 

Otóż na fali szaleńczego zaczytania się w przebogatej bibliotece portalu fronda.pl odkryłem dziś artykuł Tomasza Bardamu, który został opublikowany na rebelya.pl          



Tekst tego mego rówieśnika jest datowany na koniec ubiegłego roku, czyli jeszcze gdzieś tak po środku wrzawy wokół tęczy z placu Zbawiciela w stolicy. Zamieszczam go, abyście sami uświadczyli co do powiedzenia ma na ten temat ktoś o przeciwstawnym punkcie widzenia do mojego. Sam nie będę dokonywał wiwisekcji przemyśleń Bardamu, pozostawię to Wam. Jedno tylko zapiszę, mianowicie kwintesencję moich wrażeń po przeczytaniu tekstu. Wydaje mi się, że Bardamu stworzył ekwilibrystyczne uzasadnienie, o gibkim ciałku, poczynań ludzi walczących z tęczą, doszukując się w tych działaniach głosu represjonowanego ludu. Zbudował swój artykuł w oparciu o rzekomo głęboką analizę samej autorki "tęczy" - Julity Wójcik - i jej motywów, które posłużyły do wypracowania konceptu, będącego wciąż zarzewiem konfliktów, aktów wandalizmu, protestów, przejawów solidarność, zwolnień z pracy (tak, wywalą na zbity pysk śpiących strażników miejskich ze Zbawiaka) i innych nie do końca chyba przemyślanych zachowań. Mówiąc krótko: nie kupuję wynurzeń Bardamu, ale kto inny może w nich odnaleźć słuszność. Czytajcie zatem, jeśli macie chwilkę wolnego czasu.

PS.

Jeszcze jedno, bo bym zapomniał! Pierwsze co pomyślałem w połowie artykułu Bardamu to, że mógłby on odnaleźć się zarówno w roli pierwszego propagandzisty kościoła katolickiego, jak i równie dobrze przekonać jego wiernych, że przybijanie ludzi do krzyża było dla nich błogosławieństwem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz