poniedziałek, 10 listopada 2014

Pasym

Jest takie miasto Pasym, jak wiadomo Wam choćby z poprzedniego wpisu, w pobliżu mego domu. Idąc po linii skromności, rzec powinienem, iż to mój dom jest koło Pasymia. A Pasym znajduje się tam gdzie się znajduje od niebagatelnej liczby wieków - założono je w 1386 roku - w jego miejscu wcześniej istniała wieś. Już to wystarcza mi za powód do zainteresowania tym miejscem. Nie pamiętam kiedy pierwszy raz odwiedziłem Pasym, ale musiało to być jakieś piętnaście lat temu. To co rzuca się natychmiast w oczy, to stare zabudowania. Natężenie zabytków w tej malutkiej aglomeracji jest imponujące i co dodatkowo urzeka są naprawdę w dobrym stanie. Sądzę, że w pierwszej kolejności każdy zauważa wierzę ciśnień, której dach ze szpicą nasuwa skojarzenie z zamkiem. Nie jest to jednak najstarszy obiekt, liczy sobie raptem 103 lata, ale wspaniale zaprojektowany. Zaś co się tyczy zamku, to niegdyś w Pasymiu był i miasta strzegł, ale został zniszczony i w końcu rozebrany w XVII w. Na jego miejscu stanął budynek, jakich w Polsce nie brakuje, to znaczy kościół, ale dopiero w 1875 roku. Pasym ma dwa obiekty sakralne, jeden ewangelicko-augsburski, drugi rzymskokatolicki. Znacznie bardziej moje oczy cieszy ten pierwszy, choć wykonanie fragmentów jego konstrukcji nazwać można partackimi.

Pasym to dziwaczne miasteczko. Odbieram je inaczej pod wpływem różnej aury pogodowej. Kiedy oświetla je ciepłe słońce, jest tam niezwykle. Kiedy niebo się chmurzy, wieje lodowaty wiatr - jak choćby wczoraj - jest tam niezwykle... przygnębiająco. Niczym w krypcie grobowej, ale takiej ze skruszonymi ścianami, przez które może ten diabelny wiatr swobodnie wnikać do wnętrza. Pierwsze słowo jakie wyskakuje w mojej głowie po wjechaniu na rynek, a zwłaszcza po wejściu w jego boczne ciasnawe uliczki to "średniowieczny". Choć nie ma tam już zabudowań z tak wczesnego okresu, jeśli nie liczyć ocalałych odcinków murów obronnych i kościoła ewangelickiego, wierzcie mi, patrząc na stare domy "średniowieczny" to odpowiedni przymiotnik. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie. Najstarsze budynki po wspomnianej świątyni, które uchroniły się przed miażdżącą pięścią historii, sięgają XVIII wieku. Jednakże widoczny zarys pierwotnego miasta, który wyznacza narożnik murów z monumentalną wierzą kościelną, przykrytą czapą z gontu, sprawia że prastara dusza unosi się w powietrzu. Nomen omen to najstarsze miasto na Mazurach, a przecież odebrano mu prawa miejskie po wojnie i długo ich nie przyznawano, aż do końca ubiegłego stulecia. Wczoraj wybraliśmy się tam z przyjaciółmi, do czego okazją była chęć oprowadzenia pewnej uroczej Ełczanki po zakątkach Pasymia. W drodze powrotnej z mola na jeziorze Kalwa do ulicy Jedności Słowiańskiej padło stare powiedzenie "na pochyłe drzewo każda koza skacze". Znając trudną historię Pasymia ta właśnie sentencja od dziś silnie z nim mi się kojarzy. Jego mieszkańcy bowiem rzadko w przeszłości mieli z górki, a pasymską kozą był wszechmocny los oraz Krzyżacy, Tatatarzy, Polacy oraz Francuzi Napoleona. To zdumiewające jak wiele miasto musiało przejść i jakim cudem wciąż jeszcze stoi. Trzykrotnie nawiedzały je poważne pożary, wielce niełaskawe w skutkach, a pierwszy już w 1583 r., paląc niemal wszystko do gruntu. Na początku XVIII wieku wybuchła epidemia dżumy, zabierając do grobu jedną czwartą populacji. Wyniszczające wojny polsko-krzyżackie nie omijały Pasymia. Dwukrotnie był przedmiotem zastawu - raz dla dowódcy wojsk zaciężnych w Szczytnie, raz dla starosty szczycieńskiego - szczególnie w pierwszym przypadku oznaczało to wydrenowanie z mieszkańców sił i majątku.

Jedno co sami mieszczanie zniszczyli to średniowieczny zamek. Najpierw jednak musieli go wykupić. Wówczas w 1615 roku rozebrali go na cegły, a z nich wymurowali ratusz. Niestety nie można go dzisiaj obejrzeć, ponieważ w jego miejsce 200 lat później wystawiono nowy. Gdzie się podziały cegły z tego pierwszego niestety nie mam pojęcia. Niemal nie wspomniałbym o drugiej epidemii, która miała miejsce w XIX w., tym razem cholery. Znów przybyło grobów, dokładnie o 132, być może już na nowym cmentarzu - Pasym ma ich trzy. 

W pochmurny dzień, taki jak wczorajsza niedziela, miasto wygląda na wyludnione. Tak naprawdę zawsze najtłoczniej jest tam latem, kiedy zjeżdżają się turyści, a w powszedni dzień przesadnie wielu ludzi nie widuję. Idąc ulicą Ogrodową odnieśliśmy wrażenie, że za chwilę wysypią się na nas jakieś potwory, może nawet żywe, ale tylko odrobinę, trupy. Byłaby to dobra sceneria dla filmu z gatunku horror. Czort jeden wie czemu ten zaułek nosi taką nazwę? Można nim przemieścić się od jednego kościoła do drugiego, mijając po drodze budynek szkoły podstawowej, również zabytkowy. Domy tu posadowione są z tych od niewysokich do zwyczajnie niskich. Ich parapety wiszą tak blisko ziemi, że można by wydawać z nich jedzenie jak w barze "drive through". Jest też parę ruder z zabitymi drzwiami lub otworami okiennymi ziejącymi pustką, tak wiekowych, że dzięki temu wciąż pięknych przy całej swej mizerności. Są tu i ówdzie miejsca gdzie lepiej uważać, aby nie oberwać w głowę obluzowaną dachówką - inna rzecz, że nie byłoby to raczej zabójcze, gdyż nie spadłaby z wysoka. Ogrodowa to nie jedyna uliczka wybrukowana kamieniem polnym.





Pasym ma przebogatą historię i na długo przed lokowaniem miasta żyli tam ludzie. Ponoć odnaleziono nawet dowody na obecność człowieka sprzed 8000 lat, zaś do VIII wieku Ostrów Gajki na jez. Kalwa zamieszkiwali Galindowie. Chyba ostatni okres rozkwitu miasto przeżywało od końca XIX stulecia do wojny, kiedy to zburzono 30% zabudowań i jak sądzę również te wokół ratusza. Teraz jest tam przestronnie i może nawet pustawo. Gdzieś z tyłu mojej głowy zakiełkowała myśl, że byłoby to dobre miejsce do osadzenia akcji powieści historycznej...

5 komentarzy:

  1. Oj smutny los tych pokrzyzackich miast - kiedyś ważne ośrodki średniowiecznej Europy,dziś zapomniane. Malbork będący stolicą państwa krzyżackiego to niestety totalna dziura,a Kwidzyn (w średniowieczu ważny gród,gdzie chowano wielkich mistrzów) smutna prowincja.Szkoda wielka,ze władze tych miast nie inwestują w historię i turystykę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, władze powinny włożyć znacznie więcej sił w rewitalizację miast, a będzie teraz ku temu możliwość przez najbliższe lata dzięki Unii. Turyści wciąż odwiedzają stare miasta i wsie - Pasym chyba nie może na to narzekać, nawet skromna sąsiednia Purda widuje ich często w pogodne dni. Natomiast co do miast w obecnym woj. warmińsko-mazurskim to warto powiedzieć, że często konkurowały one ze sobą na przestrzeni dziejów. Choćby Pasym ulegał stopniowo silnie rozwijającemu się Szczytnu. A co do samej "krzyżackości" Pasymia, to nim otrzymał on prawa miejskie od Wielkiego Mistrza i nową nazwę, należał do biskupów warmińskich i nosił nazwę Henrykowo będąc wsią. Krzyżacy przejęli Henrykowo już razem z pierwszym kościołem i zamkiem. Historia tych ziem jest niezaprzeczalnie ciekawa i burzliwa dzięki ścierającym się wpływom m.in Korony, państwa krzyżackiego i biskupów warmińskich.

    OdpowiedzUsuń
  3. Większość polskich grodów zanim została zajęta przez Krzyzakow całkiem dobrze funkcjonowała,ale wg mojej wiedzy historycznej to jednak Krzyżacy nieśli kaganek oświaty,a ich straszny sienkiewiczowski obraz jest mocno przesadzony. Ziemia chełmińska i dobrzynska do dziś czaruje zamkami,podobnie jest na Warmii i Mazurach. Dobrze by było by władze, ale i mieszkańcy tych miasteczek zaangażowały się w promocje-przykład Gniew,perła średniowiecza, z zachowanymi unikalnymi kamienicami na rynku z XV w. i na tym rynku pijacymi piwo jak najbardziej współczesnymi menelami.Turystów to raczej odstraszy. Rewitalizacja społeczna też by się przydała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cóż, odnowy społeczeństwa władze nie uzyskają żadnymi pieniędzmi, ale zarodki przemian mogą zaszczepiać :)
    Zakon robił to co inne społeczności na terenach kolonizowanych - rozpowszechniał cywilizację. Natomiast na Warmii ścierały się dwie inicjatywy kolonizacyjnej chrystianizacji - krzyżackiej i biskupów warmińskich. Choć pierwszy z biskupów należał do Zakonu, to jednak na przestrzeni wieków oba fronty ścierały się, a na podorędziu jest przykład właśnie Pasymia. Spór o przynależność jego terenów między Zakonem a biskupami rozstrzygnął dopiero papież (choć prawo stało po stronie biskupów). W Gniewie byłem ostatnio 12 lat temu i niestety nie wiem jak teraz wygląda - wówczas wrażenie na mnie wywołał zjazd rycerstwa, pięknie oświetlony zamek i gromki śpiew chórzystów w jednej ze zrujnowanych części tego prostego, acz imponującego budynku. Również tam zgodnie z tradycją Krzyżacy zostali przedstawieni jako zło najgorsze, poprzez skromną inscenizację palenia wioski Prusów.

    OdpowiedzUsuń
  5. 39 yr old VP Sales Teador Prawle, hailing from Maple Ridge enjoys watching movies like "Snows of Kilimanjaro, The (Neiges du Kilimandjaro, Les)" and Stand-up comedy. Took a trip to Longobards in Italy. Places of the Power (- A.D.) and drives a Alfa Romeo 8C 2300 Monza. kotwica

    OdpowiedzUsuń